
Prokuratura Rejonowa w Siedlcach nie może przedstawić zarzutów podejrzanemu w sprawie podżegania do składania fałszywych zeznań. Stefan I. przedstawia zwolnienia lekarskie - choroba uniemożliwia mu dotarcie do prokuratury. "Bycie chorym" i zwolnienie lekarskie nie przeszkadza jednak podejrzanemu składać wieńców. 3 maja na tak bardzo chorego nie wyglądał.
Jak już informowaliśmy - siedlecka prokuratura rejonowa prowadziła postępowanie w sprawie podżegania do składania fałszywych zeznań, wyłączone z postępowania w sprawie molestowania w rodzinnym domu dziecka w Kornicy. Podejrzanymi w sprawie są opiekunowie zastępczy, Janina i Stefan I., prowadzący rodzinny dom dziecka. W ten sposób chcieli chronić swego rodzonego syna, który za czyn usłyszał już wyrok skazujący. Nieprawomocny, apelacja 8 lipca.
Prokurator Adrian Wysokiński informował nas w kwietniu, że w sprawie ogłoszono zarzut Janinie I. i przesłuchano ją w charakterze podejrzanej. Nie przyznała się do popełnienia zarzucanego jej czynu i odmówiła składania wyjaśnień. Drugi z podejrzanych, Stefan I., nie został przesłuchany i nie usłyszał zarzutów, dostarczył zwolnienie lekarskie. Przesłuchanie zaplanowano i podejrzanego wezwano na przeprowadzenie czynności po świętach wielkanocnych.
Jak się okazało Stefan I. nadal "jest chory". Co miesiąc przysyła kolejne zwolnienie, od lekarza rodzinnego, na następny miesiąc.
"Bycie chorym" i zwolnienie lekarskie nie przeszkadza Stefanowi I. składać wieńców - w imieniu posła Tchórzewskiego. I wcale nie w Kornicy, a w Wygodzie, gm. Huszlew. "Chorego" Stefana I., który od kilku miesięcy nie może stawić się w prokuraturze, uwieczniono na zdjęciach. 3 maja na tak bardzo chorego nie wyglądał.
Zapytaliśmy siedlecką prokuraturę, czy na tę datę Stefan I. miał zwolnienie i czy udało się w końcu postawić zarzuty? Odpowiedzi od ponad tygodnia nie otrzymaliśmy.
Przypomnijmy też, że prokuratura zamierzała zwolnić lekarza z tajemnicy lekarskiej i wystąpić o pełną dokumentację medyczną podejrzanego, by zweryfikować, czy jego niezdolność do stawienia się w prokuraturze jest autentyczna.
Poniżej fragmenty nagrań, w których opiekunowie (co bezsprzecznie ustalili powołani biegli) namawiali podopieczną do zmiany zeznań:
- Posłuchaj, Magda, nikt tobie ręki nie poda później, jak będzie wszystko w porządku, oprócz nas. My ci pomożemy. Póki ja będę żył, będziesz miała wsparcie - mówi opiekun, Stefan I.
- Każdy jest człowiekiem żywym i ma uczucia różne. A co tam miało, nie wiem co tam było. (...) Ania mówiła, że miał tam (syn - red.) jakieś przeżycie i bardzo się nabrał leków (...) - opiekunka, Janina I.
Magda: - Ale on mówił, że nie bierze żadnych leków. A ciocia mówiła, że on bierze.
Opiekunka: - Bierze. Bierze on leki. On jest poważnie chory. Bierze od nerwicy. Wtedy więcej, bo jeszcze się śmiali, że coś tam przy stole gadał do N. (siostry Magdy - red.) (...) No, coś tam było. Ja tam nie byłam, to nie wiem. Ale coś było, jakaś akcja taka, że o bzykaniu gadał. Nie wiadomo co, coś naszło, bo jak mówią, że jak leków tych wziąć, to i wtedy chyba taka jest potencja do tego seksu bardziej. Toż tam skrzywdzić też nie chciał ciebie. Bo później płakał i gadał, że on nie wiedział. Nie pamięta i nie wiedział. Może i... No, ale też jesteśmy ludźmi. Trzeba jakoś przebaczać. To życie. Wszystko w życiu człowiek musi przejść - mówi opiekunka.
Opiekunowie chcieli też zastraszyć Magdę.
- Nie będziesz pracowała, nie będziesz miała gdzie mieszkać, będziesz mieszkała u nas, ale ja postaram ci się załatwić wszędzie jakieś tam komunalne pomieszczenie. I w Łosicach burmistrz znajomy i starosta kolega, wszyscy znajomi. Czy w Łosicach, czy w Białej starosta, tak samo znajomy. Oni jak tam ciebie wezmą na przesłuchanie, to będzie ciebie ten prokurator czy ktoś zastraszał. A ty masz mówić: "ja nie wiem, to nie była prawda, ja sobie żartowałam" i już - mówi Stefan I. - Jak mamy oddać na prokuratorów, to wynagrodzimy tobie.
- Ale to trzeba powiedzieć właśnie jej, bo ona mówi, że ona nie wie, co ma mówić też - słychać głos jego żony.
- Będzie adwokat. Żeby wiedziała, jak mówić. Żebyś się nie przestraszyła. Oni tobie nic nie zrobią - to znowu głos opiekuna.
Magda: - No ale kuratorka powiedziała, że tam będzie sędzina, ja i psycholog.
Stefan I.: - Niech sobie będzie. I ty masz się do niczego nie przyznać. Mówisz, że "ja sobie żartowałam, że to nie jest prawda, co wujek tam czy pisał, czy mówił, czy jak i że ciebie tam gdzieś dotknął. Ja wtedy byłam zdenerwowana i powiedziałam w złościach. No, to nie jest prawda". Na siebie weźmiesz winę, że ty na przykład chciałaś się zemścić czy jak tam.
- No to właśnie ja mówiłam, że mówisz "miałam złość do wujka. I chciałam... I że no, nie wiedziałam, że będą takie tam konsekwencje tego" - dodaje Janina I.
ak, fot. ak
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie