
17 czerwca spotkali się delegaci Rady Powiatowej Podlaskiej Izby Rolniczej w Siemiatyczach. Zebranie miało miejsce, dzięki uprzejmości starosty Cieślika, w sali konferencyjnej siemiatyckiego starostwa.
Posiedzenie otworzył Mieczysław Orzepowski, przewodniczący rady powiatowej. Głos zabrał starosta Mariusz Piotr Cieślik. Mówił o chęci współpracy samorządu powiatowego z Izbą.
Grzegorz Leszczyński, Prezes Podlaskiej Izby Rolniczej, poinformował o pracach Izby w ostatnim czasie, o wydanych przez nią opiniach, pracach legislacyjnych w rządzie, dotyczących rolnictwa itp. Mówił o wnioskach o odrolnienie gruntów nawet III klasy bonitacji, których na naszym terenie jest mało. Izba negatywnie zaopiniowała te wnioski.
Kolejnym tematem były szkody spowodowane przez zwierzynę łowną. Prezes poinformował też, że w województwie podlaskim powołano 78 komisji do oceny szkód spowodowanych przez majowe przymrozki. Nakreślił zakres zmian w ustawie o VAT, które przewidują obowiązkowe wystawianie faktur elektronicznych przez rolników. PIR zaopiniował te zmiany negatywnie.
Rozmawiano o normie Gaec 2, która ma na celu ochronę torfowisk i obszarów podmokłych użytkowanych rolniczo, z jednoczesnym uwzględnieniem prowadzenia działalności rolniczej pozwalającej zakwalifikować te grunty jako użytki rolne. Ten temat prezes Leszczyński zreferował bardzo szeroko. Wywiązała się dyskusja na temat utrzymania urządzeń melioracyjnych, jako kluczowych w osiąganiu dobrych plonów. Zauważono, że rząd nienależycie traktuje ten obszar. Np. na koła gospodyń przeznacza 150 milionów złotych, a na utrzymanie urządzeń melioracyjnych tylko 40. W nawiązaniu do torfowisk, terenów podmokłych i retencji prezes mówił o strategii wodno błotnej. Do 2030 r. ma ona pochłonąć ok. 70 mld zł. Przewiduje wykup ziemi od rolników z przeznaczeniem na bagna, torfowiska i ochronę na nich fauny i flory. Do instytucji, którym przysługuje prawo pierwokupu ziemi, dojdzie jeszcze ministerstwo środowiska. Zebrani krytycznie odnieśli się do bardzo długiego, paraliżującego inwestycje, wydawania pozwoleń wodnoprawnych.
Leszczyński mówił o szkodach wyrządzanych przez żubry i wilki, o ich populacjach, o badaniach nad nimi i kwestiach prawnych.
Poinformował o zmianach w gospodarowaniu tuszami zwierząt chronionych, a także problemach z rejestracją ciągników MTZ. Chodzi o to, że nie spełniają one norm emisji zanieczyszczeń. Ciągniki te jednak wciąż są sprzedawane.
Jest pomysł, wspierany przez rząd, powołania rzecznika praw rolnika. Nie jest wykluczone, że będzie on powołany od już stycznia przyszłego roku. Wśród uprawnień występowanie w sądach, opiniowanie aktów prawnych i inicjatywa legislacyjna.
Kontrowersje budzi tzw. ustawa łańcuchowa, czyli nowelizacja ustawy o ochronie zwierząt i innych ustaw, a ma na celu wprowadzenie zakazu trzymania psów na uwięzi, obowiązkowej kastracji psów i kotów, zakazu używania pastuchów elektrycznych i elektrycznych treserów, np. używanych w tresurze psów służbowych instytucji bezpieczeństwa. Obywatelski projekt ustawy zakazuje stosowania uprzęży i klatek. Rząd na razie sceptycznie podchodzi do tych pomysłów, a jego stanowisko popiera Instytut Zootechniki Państwowy Instytut Badawczy, który uważa, że "W chowie zwierząt gospodarskich istnieje konieczność czasowego unieruchamiania zwierząt np. podczas zabiegów weterynaryjnych i pielęgnacyjnych (korekcja racic u bydła, szczepienia, zabiegi lecznicze). Jest to konieczne ze względów bezpieczeństwa zarówno obsługi, jak i samych zwierząt". Pastuchy elektryczne zaś zapewniają bezpieczeństwo sanitarne zwierząt hodowlanych przez ograniczenie dostępu dzikich zwierząt, w tym chorych, oraz bezpieczeństwo ludzi, poprzez uniemożliwienie zwierzętom hodowlanym swobodnego wychodzenia na drogi publiczne i miejsca przebywania ludzi.
Głównym tematem spotkania Izby było, szeroko rozumiane, bezpieczeństwo w rolnictwie. O bezpieczeństwie sanitarnym mówił Mirosław Tołwiński, Powiatowy Lekarz Weterynarii w Siemiatyczach. Wspomniał, że i służby weterynaryjne, i rolnicy, w ostatnich latach zajmowali się bezpieczeństwem w hodowli świń, a potem bydła i drobiu. Wypracowano i wdrożono metody i procedury bezpieczeństwa. Teraz zaś uczulił hodowców owiec i innych zwierząt. Zachęcał, by pouczyć się, zainteresować, skorzystać z pomocy weterynarzy, dla bezpieczeństwa w swoich hodowlach.
Wróciliśmy do swobodnych transportów zwierząt przez Polskę, w związku z wygaśnięciem ognisk chorób na Słowacji i na Węgrzech. Nie ma u nas obecnie ptasiej grypy. Ale jest rzekomy pomór drobiu. Stwierdzono jego ognisko na fermie z 1.300.000 kur w woj. mazowieckim i 34.000 w woj. łódzkim. Tołwiński poinformował, że każdy drób, który trafia dziś do hodowli, jest szczepiony.
26 maja wydano kolejne rozporządzenie o odstrzale dzików na terenie powiatu siemiatyckiego. Wszystkie koła łowieckie będą musiały do końca roku odstrzelić 65 dzików.
Na Lubelszczyźnie i Podkarpaciu pojawiły się przypadki wścieklizny i lisów, psów i kuny, łącznie 13. Wszystkie w odległości 15 - 20 km od granicy z Ukrainą. Trwa tam kolejna w tym roku akcja szczepienia lisów.
Kolejnym zagrożeniem, o którym mówił lekarz, jest choroba niebieskiego języka. Roznoszona jest przez owady. Stwierdzono 10 przypadków w Polsce. Problem polega na tym, że strefa zwalczania choroby jest w promieniu aż 150 km.
Były liczne pytania do Mirosława Tołwińskiego i jego rzeczowe odpowiedzi.
Mł. bryg. Tomasz Czapko z Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Siemiatyczach mówił o bezpieczeństwie pożarowym.
Urszula Kowalczuk, kierownik KRUS w Siemiatyczach i Irena Wappa, która od lat zajmuje się bezpieczeństwem i prewencją w siemiatyckiej placówce, szeroko omówiły kwestie bezpiecznej pracy rolników. Zachęcały do korzystania z rehabilitacji w sanatoriach, wskazując drogę po skierowania. Mówiły o wyjazdach dzieci w wieku 7 - 15 lat na turnusy rehabilitacyjne i dofinansowane przez KRUS kolonie. Wyjaśniły problem rejestracji rolników w urzędach pracy. W kwestii bezpieczeństwa, pani Wappa poinformowała, że aż 50 proc. wypadków w rolnictwie to upadki. Ich przyczyną zaś głównie to warunki pogodowe i nieodpowiednie obuwie, np. klapki. Ostrzeżono przed schodzeniem w wielkich ciągników przodem, jak z małego C-330. Sporo wypadków powodowanych jest też przez nieumiejętne posługiwanie się drabinami i ich złym stanem. Kolejna grupa nieszczęśliwych zdarzeń to wypadki przy włączonych maszynach i brak osłon ich ruchomych części. Niebezpieczna jest też praca przy zwierzętach.
W wolnych wnioskach zebrani dyskutowali o retencji i innych bieżących tematach.
Delegaci przeznaczyli diety za posiedzenie na leczenie i rehabilitację córki swojej koleżanki, delegatki, która uległa poważnemu wypadkowi. Jej mama podziękowała za wsparcie i poinformowała kolegów o stanie zdrowia dziecka.
jsw, fot. jsw
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie