Reklama

Na ratunek łabędziom

Od kilku dni trochę mrozi. Na siemiatyckich zalewach jest cienki lód. W ciągu dwóch dni trzykrotnie alarmowano strażaków o przymarzniętych łabędziach.

10 lutego zaalarmowano strażaków JRG Siemiatycze, że na dużym zalewie w Siemiatyczach przymarzły 4 łabędzie. Przyjechali strażacy, łabędzie na ich widok wstały i poszły sobie, po lodzie, dalej. Pewno zdziwione, czego ci ludzie chcą?

W tym czasie na małym zalewie siedziały 2 łabędzie, z których jeden wyglądał, jakby miał głowę pod wodą, pod lodem. W ogóle się nie ruszał. Jest lód, jest rzadka okazja do ćwiczeń, więc na polecenie dowodzącego Przemysława Trochimiaka, młody strażak, asekurowany z brzegu przez kolegów, po lodzie posunął się w stronę łabędzi. Jak się okazało, te też nie były przymarznięte, a głowę większy łabędź trzymał nie pod wodą, tylko pod pachą, tj. pod skrzydłem. Wstały więc i poleciały w inne miejsce.

Następnego dnia, korzystając z zamarzniętej wody, strażacy ćwiczyli ratownictwo lodowe na dużym zalewie. Znowu zaalarmowano ich, że na małym zalewie przymarzły łabędzie. Kiedy podjechali, łabędzie - te same, co dzień wcześniej i w tym samym miejscu - podniosły się i odleciały w miejsce, gdzie nikt im nie będzie przeszkadzał.

jsw, fot. jsw

Aktualizacja: 13/02/2025 13:12
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do