Reklama

Zmarł Krzysztof Harbaszewski

12 listopada, w wieku 71 lat, zmarł Krzysztof Harbaszewski, historyk sztuki, mieszkaniec Mielnika.

W latach 1980 - 1981 działacz NSZZ "Solidarność" przy Muzeum Okręgowym w Suwałkach. Internowany 13 grudnia. Studiował na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1984 r. obronił pracę magisterską nt. wczesnej twórczości Tymona Niesiołowskiego. W latach 90. publikował na łamach wrocławskiego "Formatu", "Art & Business", "Zeszytów Sandomierskich", "Kresów", "Sycyny" i "W Dro-dze".

W 2016 r. był pomysłodawcą i twórcą poświęconej mielnickiemu proboszczowi ks. Kazimierowiczowi stałej wystawy Ośrodka Dziejów Ziemi Mielnickiej. Był autorem broszury, która przy okazji wystawy powstała. Znawca twórczości Witkacego.

W 2011 r. napisał dla "Kuriera Podlaskiego" artykuł "O proboszczu mielnickim, przyjacielu Witkacego". Dziś tę publikację przypominamy.

jsw, fot. Anna Borysiuk

Niezwykły proboszcz mielnicki, przyjaciel Witkacego 

"Kochany mój Stachu, (…) co do uczuć przyjaźni, to wiedz, że tak oddanego przyjaciela, jak we mnie, masz chyba mało w kim, bo trudno nazwać przyjaciółmi tę sforę snobów, która się koło Ciebie kręci w Warszawie i Zakopanem. Ja jestem Twoim przyjacielem świadomie i z przekonania" - pisał w jednym z listów do Stanisława Ignacego Witkiewicza ksiądz Henryk Kazimierowicz, doktor filozofii i teologii, entuzjasta twórczości dramatycznej Witkacego. W tym samym liście dodał jeszcze: "uważam Cię za najgenialniejszego smardza (smardz = facet - przyp. KH) na naszym globie i bez Twoich powieści i dramatów nie miałbym co czytać", a w innym napisze: "np. dramat Persy Zwierżontkowskaja robi na mnie takie wrażenie, iż każdorazowo przy czytaniu z przyjemności krzyczę, wyję, choć są ku temu duże przeszkody. Uczucie bezwzględnie inne niż życiowe - powiedzmy metafizyczne - jest w stanie jednakże przejawiać się w taki sposób".

Znajomość z Witkacym ks. Kazimierowicz, proboszcz w Mielniku w latach 1932-1934, następnie w Śledzianowie (1934-1935), nawiązał jesienią 1931 r. (początkowo korespondencyjną) będąc jeszcze proboszczem w Stolinie na Polesiu, ale entuzjazm dla jego twórczości żywił już, jak pisze w liście z 13 maja 1932 r., od kilkunastu lat.

O przyjaźni księdza z Witkiewiczem mamy również świadectwo żony Witkacego - Jadwigi, która w swoim "Wspomnieniu o Stasiu" zanotowała:

"W roku 1932 czy 1933 zjawił się u nas na Brackiej ksiądz o dość niechlujnym wyglądzie. Przeczytał wszystkie - nieliczne zresztą - drukowane sztuki Stasia i zapragnął poznać resztę, twierdząc, że nic podobnie wspaniałego nie czytał jeszcze. Staś bardzo niechętnie pożyczał rękopisy lub odpisy swoich sztuk, ale ksiądz Kazimierowicz okazał się takim entuzjastą, że ostatecznie Staś zgodził się wypożyczać mu po parę sztuk, które ksiądz po przepisaniu ich na maszynie zwracał osobiście lub przez swoją siostrę przyjeżdżającą często do Warszawy. W ten sposób ksiądz Kazimierowicz miał u siebie komplet przepisanych własnoręcznie sztuk Stasia. Z biegiem czasu wywiązała się przyjaźń między nimi. Ksiądz Kazimierowicz miał ukończone trzy fakultety i przygotowywał się do czwartego doktoratu. Po jakimś czasie ksiądz zaprosił Stasia do Stolina na przedstawienie "Wariata i pielęgniarki" w wykonaniu zespołu amatorskiego pod kierunkiem księdza. Staś był zachwycony tą wyprawą i swoim przyjacielem - opowiadał cuda o tej wizycie. Przechowywał wszystkie listy księdza - wariata, jakeśmy go nazywali - niestety ocalało ich zaledwie kilka, a szkoda wielka, bo były to wprost hymny pochwalne na cześć Stasia dramaturga. Ksiądz przeczytał też jego dzieła filozoficzne i powieści, ale twierdził, że to wszystko - mimo wielkiej wartości - nie umywa się do sztuk."

Zachowały się 23 pocztówki i kartki pocztowe (w tym 8 adresowanych do Mielnika i 3 do Śledzianowa) i 1 list od Witkacego do ks. Kazimierowicza oraz 5 listów od Kazimierowicza do Witkacego (w tym 1 pisany w Mielniku), o których wspomina Jadwiga Witkiewiczowa.

Korespondencja ta przechowywana jest w zbiorach Książnicy Pomorskiej w Szczecinie i została opublikowana w 1999 r. w albumie z tekstem Marty Skwary pt. "Szczecińskie Witkacjana" wydanym przez Książnicę Pomorską (z tej książki cytuję fragmenty listów ks. Kazimierowicza do Witkacego i wspomnienia Jadwigi Witkiewiczowej).

W liście pisanym w Mielniku 17 października ks. Kazimierowicz pisze m.in.:

"Szanowny i kochany panie Stanisławie, z punktu odpisuję na miły list (są jednak i zastrzeżenia!). Otóż aby czem prędzej uporać się z rzeczami życiowymi, których nie lubię i do których nie mam żadnego nabożeństwa, powiadamiam, że Mielnik n/B jest stałym miejscem pobytu. Jest to nowa placówka, pseudomiasteczko, położone b. uroczo. W bocznym ołtarzu K-T (kościół tutejszy? - przyp. KH) posiada cudowny obraz M. Boskiej. Z pocztówki, którą przesyłam, trudno cokolwiek wywnioskować, atoli M[atka] Boska posiada b. piękne oblicze i niebanalny [?] wyraz twarzy. W Mielniku tedy przebywam w charakterze proboszcza. Dziś żałuję trochę Stolina, Mielnik jednak ma ten plus, że jest blisko Warszawy. Jedzie się ze Wsch[odniego] Dworca na Siedlce, stacja kol-[ejowa] Siemiatycze, z Siemiatycz do M[ielnika] 9 [kilometrów] końmi. Jest to linia kolejowa W[arszaw]a - Siedlce- Czeremcha - Lida - Wilno. Z Warszawy wyjeżdża się koło połu-dnia, w Siemiatyczach jest się koło 3 p[o] p[ołudniu]. Więc blisko. O konieczności przesłania sztuki i odczytu pamiętam. Obecnie znajduję się w stadium rozpakowywania się. Uczynię to po rozbiciu obozu. Co do przyjazdu do Warszawy, to sądzę, że teraz będzie można częściej odwiedzać stolicę, zależnie oczywiście od interesu i od środków. Mam nawet zamiar w tym tygodniu koło czwartku - piątku być w W[arszaw]ie, atoli zależy to od wielu rzeczy. Pozwoliłbym sobie odwiedzić Sz[anowne] Państwo. (…) Dużo mówiliśmy o Wyprztyku (ksiądz Hieronim Wyprztyk - jedna z postaci w powieści "Pożegnanie Jesieni" Witkacego - przyp. KH) w gronie inteligentniejszych profesorów seminarium duchownego w Pińsku. Zabierali głos: 1) historyk kościoła X. Dr Kantak, 2) profesor filozofii scholastycznej X. Mgr Giebartowski, 3) różne bezosobowe postaci, wreszcie 4) ja. Proszę sobie wyobrazić, jaki to musiał być piekielnie ciekawy Dyskurs. Kantak i Giebartowski są to dwa stare, ale ogromnie inteligentne i łapczywe na literaturę dziady. Dyskusja o W[yprztyku] kwalifikuje się do literatury."

Trzy tygodnie później 7 lis-topada 1932 r. Witkacy przesłał kartkę pocztową do Mielnika, w której napisał:

"Szanowny i Kochany Xięże Doktorze: Przesyłam Xiędzu obiecany rękopis (nie do pokazywania nikomu) znacznie przerobiony w "Z" ("Zet" - dwutygodnik ukazujący się w Warszawie - przyp. KH). Czemu Xiądz nie był u mnie. Co z mojemi i Xędza (!) rękopisami. Czy Xiądz otrzymał mój list z wyjaśnieniami? Ściskam serdecznie z prawdziwą przyjaźnią. Witas" - i dopisek na odwrocie kartki: "Proszę o przyjeździe zawiadomić wcześniej i zatelefonować, abym mógł wszystkich znajomych z drogi usunąć na glanc."

Treścią pocztówek i kartek pocztowych Witkacego do ks. Kazimierowicza są główne zapytania: czy otrzymał on przesłane rękopisy dramatów, rozpraw filozoficznych czy powieści, prośby o zwrot rękopisów i o opinie księdza na ich temat, okraszone często typowym dla Witkiewicza humorem jak np. treść kartki adresowanej do Śledzianowa z 5 października 1935 r. przesłanej po dłuższej przerwie korespondencyjnej Kazimierowicza:

"Albo Xiądz zwarjował (nareszcie) albo umarł. I w jednym, i w drugim wypadku należało mnie zawiadomić. Do 15/X adres zakopiański, potem Warszawa. Witkacy",

albo na kartce pocztowej z serii "Wielcy i sławni ludzie Polski"- pod tymi słowami Witkacy umieścił podkreślony dopisek: "to my oba fajne".

Ks. Henryk Kazimierowicz, jak wynika z treści dwóch listów, starał się też o wydanie dramatu Witkiewicza "Metafizyka dwugłowego cielęcia" z własnym wstępem i posłowiem. Witkacy natomiast wykonał w 1937 r. pastelowy portret księdza (typ E - dowolna interpretacja psychologiczna, według intuicji firmy) oraz dedykował mu francuski przekład "Kurki wodnej".

W ostatnim z publikowanych w albumie M. Skwary listów ks. Henryka Kazimierowicza do Stanisława Ignacego Witkiewicza dowiadujemy się m.in. o jego własnym sposobie pisania przy okazji omawiania "wstępu krytycznego" do planowanego wydania "Metafizyki dwugłowego cielęcia", a także czytamy o "Szewcach" i innych dramatach Witkacego:

"Wstęp napisany jest na torbach od cukru, depeszach i odwrotnych stronach różnych rachunków i poświadczeń. Tak zwykle robię i do druku nigdy nie przepisuję. (…) Byłoby smutne, gdybyś nie napisał tej sztuki, o której wspominasz. Tylko, czy to ma być coś w rodzaju "Szewców"? Uznaję ten utwór, ale nie jako artystyczny. W ogóle proponowałem na "wstępie" podział Twoich utworów na takie, gdzie człowiek istotnie w kombinacji elementów formy teatralnej doznaje radości nie z tego świata i na takie, gdzie ta forma jest tylko pretekstem, pod którym kryje się nic nie mająca wspólnego ze sztuką chętka filozofowania. Czem to lepsze od scholastycznych poematów wierszowanych? Dwie godziny dyskusji na tematy z pogranicza socjologii i filozofii, dla przyzwoitości (że to niby dramat) parę strzałów, żelazna kurtyna i wszystko. Utwory te nie dają spotęgowanego wrażenia od czystej formy: nie uważam ich za artystyczne i odnoszę się do nich bez większej sympatii."

Niezwykłą osobowość mielnickiego proboszcza, nie wymieniając jego nazwiska, opisał Jerzy Pieńkowski, właściciel przedwojennego majątku w Sutnie, w artykule wspomnieniowym pt. "Ksiądz i Witkacy" w londyńskich "Wiadomościach" (1971 r. nr 41):

"Mały, niepozorny, twarz bardzo zeszpecona ospą, nieogolona od paru dni, rogowe okulary, sutanna jak toga studenta w Cambridge, rękawy w strzępach, dół we frędzlach (…). Pracownia - duży pokój, wzdłuż ścian podłużne (około metra długości) czarne skrzynki ustawione piętrowo do sufitu, w jednym rogu tapczan oddzielony od reszty pokoju podwójną ścianą ze skrzynek, nad tapczanem futurystyczny Chrystus (…). Skrzynki, które jak potem zobaczyłem, stały pod ścianami wszystkich pokoi plebanii, były obudowanymi półkami na książki, każda z podnoszoną klapą zamykaną na klucz, przy każdym kluczu tabliczka z numerem półki. Księdza bardzo często przenoszono z jednej parafii do drugiej i 6000-tomowa biblioteka zawsze była gotowa do przeprowadzki. (…) Ksiądz plus dr teologii , dr filozofii, mgr prawa, dypl. kryminologii, poza tym muzykolog i pisarz. Encyklopedia chodząca literatury, plastyki i muzyki. Entuzjasta awangardy, zapalony freudysta.(…) zasilał stale artykułami prasę katolicką z miesięcznikiem "Pro Christo" na czele, złożył do swoich władz kościelnych szczegółowo opracowany projekt korespondencyjnego Instytutu Religioznawczego, marzył o zmodernizowaniu prasy katolickiej, o awangardowych jednodniówkach typu "Nóż w brzuchu", "Fioletowe płuca" itp., oczywiście w duchu katolickim.(…) Uwielbiał Witkacego i był chyba jednym z najwierniejszych jego przyjaciół. Witkacy nigdy ani na chwilę nie zawiesił go w prawach przyjaciela, odwrotnie, musiał mieć do niego wielkie zaufanie, bo często przysyłał mu rękopis do korekty i zaopiniowania. Ksiądz robił korekty i jednocześnie własnoręczne odpisy, w ten sposób miał wiele rzeczy jeszcze nie wydanych drukiem. (…) Znał dużo języków, mówił świetnie po rosyjsku, po włosku i po żydowsku. Książki były jego pasją, ale dochody miał bardzo mizerne. W Warszawie nie szedł do księgarni, natomiast podpinał agrafkami sutannę (pod nią nosił czarne spodnie), żeby nie było jej widać spod płaszcza, i w brudnym szaliku naokoło szyi i czarnej okrągłej z małym daszkiem żydowskiej czapeczce szedł na Tłomackie, gdzie z koszy za grosze wykupywał książki, które go interesowały. Targował się zażarcie, a jego "żargon" był tak wspaniały, że sprzedający Żydzi nie mieli najmniejszej wątpliwości, iż mają do czynienia z rodakiem. Parę razy jeździliśmy razem do Warszawy, w wagonie wkładał czerwony wierzch piżamy na sutannę, żeby się nie wycierała, i dwa kapelusze je-den w drugim na głowie, dla oszczędności miejsca w walizce."

Ksiądz Kazimierowicz powrócił do diecezji włocławskiej w 1936 r., a swoją pracę na terenie diecezji pińskiej podsumował krótko w liście skierowanym do biskupa włocławskiego ks. Karola Radońskiego:

"Przebywając na Polesiu pełniłem kolejno obowiązki profesora Seminarium w Pińsku, później zaś proboszcza Łachwy, Stolina, i Mielnika - miast diecezji pińskiej, wreszcie większej placówki wiejskiej Śledzianów n/B. W ciągu tego czasu uprawiałem również pracę naukową i ogłosiłem drukiem dużą ilość prac naukowych z zakresu historii kościoła, religiologii i psychoanalizy."

Niewiele dziś wiemy o po-bycie ks. Kazimierowicza w Mielniku. Jerzy Pieńkowski w swym artykule wspomina o zorganizowanym przez księdza kole młodzieży katolickiej, gdzie "parokrotnie musiałem wygłosić "odczyt" dla tegoż kółka", o "dwóch doskonałych odczytach, jeden o Freudzie, drugi o dramatach Witkacego", które wygłosił ksiądz dla letników w dworze - pensjonacie w Sutnie, wiemy, że Kazimierowicz mieszkał na plebanii z rodzicami, że orgnizował przedstawienia teatralne - nawet niektórzy mielniczanie grali tam jakieś role, niestety nie udało się uzyskać bliższych informacji - jakie to były przedstawienia. Nie udało się dotychczas również zweryfikować tej intrygującej wzmianki o "Tumorze Mózgowiczu", jaką znamy z listu malarza, prof. Ignacego Pieńkowskiego do żony Ireny:

"Poznałem księdza w Mielniku - futurystę, który jak sam mówił wystawił w Mielniku "Tumora Mózgowicza", sam maluje, czyta i pracuje nad pracą doktorską, ma aspiracje profesorskie" (list datowany na 10 stycznia 1933 r., przechowywany w Muzeum Rolnictwa im. ks. Krzysztofa Kluka w Ciechanowcu).

Ks. dr Henryk Kazimierowicz (1896-1942), kapłan diecezji włocławskiej. Urodził się 10 czerwca 1896 r. w Warszawie; po ukończeniu włocławskiego Seminarium Duchownego przyjął święcenia kapłańskie 22 czerwca 1919 r. W l-tach 1920-1922 studiował na Wydziale Nauk Humanistycznych KUL. W roku akademickim 1922/1923 studiował na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Warszawskiego. W przerwie semestralnej samowolnie wyjechał do Rzymu i po zdaniu wszystkich egzaminów i obronie pracy doktorskiej na Uniwersytecie Laterańskim wrócił do kraju w marcu 1923 r. ze stopniem naukowym doktora filozofii i teologii. W latach 1923-25 pracował na terenie diecezji łódzkiej. Od 1926 r. do 1936 r. przebywał w diecezji pińskiej: początkowo był profesorem w seminarium w Pińsku (pełniąc jednocześnie funkcję bibliotekarza w seminaryjnej bibliotece), następnie proboszczem w Łachwie (1926-1929), Stolinie (1929-1932), Mielniku (1932-1934), Śledzianowie (1934-1935) i prefektem w Brześciu nad Bugiem (1936). Jesienią 1936 r. powrócił do diecezji włocławskiej. W latach 1936-1937 był proboszczem w Bronisławiu, a od sierpnia 1937 r. do początku października 1941 r. proboszczem parafii Tłokinia k. Kalisza .

"6 X 1941 został uwięziony przez Niemców, był przetrzymywany w obozie przejściowym w Konstantynowie Łódzkim, a 30 X 1941 r. przewieziony do Dachau (nr obozowy 28287), skąd został wywieziony na śmierć przez zagazowanie 10 VIII 1942 r., w 46 roku życia."

(Krótki życiorys oprac. na podstawie biogramu ks. Henryka Kazimierowicza zamieszczonego w IV tomie Włocławskiego Słownika Biograficznego (Włocławek 2006) autorstwa ks. Kazimierza Rulki).

Krzysztof Harbaszewski

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama
Reklama
Wróć do